środa, 1 grudnia 2010

Jak utopić utopenca?



W Prywiślańskim kraju nie mamy kultury "przegryzek". Chodzi mi o prawdziwe "przegryzki", nie zaś jakieś tam trzy psy (czyt.: czipsy) czy inne pluszaki paluszki. A wystarczy na chwilę wytknąć nos poza obszar peelenów, by skosztować przy lada okazji coś smacznego, chociażby sącząc poncze czy inne na ten przykład piwo (że o winie nie wspomnę). Jakieś dwa tygodnie temu postanowiłem sporządzić utopence, popularną przekąskę naszych braci w rozumie zza południowej granicy. Dziś poddawałem analizie organoleptycznej produkt, ale obawiam się, że będzie potrzebował jeszcze minimum tygodnia na osiągnięcie pełnej wartości bojowej.
A oto jak wykonałem zawartość słoja prezentowanego na fotografii:

ingrediencje:

- około kilograma (w zależności od pojemnika) serdelków drobiowych wysokiej jakości (ważne by nie były zbyt miękkie),
- szklanka octu,
- sól, cukier (oczywiśta nie miałem cukieru, więc miodu nieco zadałem), pieprz cały, czosnek, nieco piri piri czy inkszej wściekniętej papryczki
- trochę wody, cierpliwość

metoda:

Pogodzić ocet z wodą, dodać przyprawy, powoli podgrzać ku wrzeniu. Bez wstydu wystudzić. Słoik wypełnić serdelkami (uprzednio wrzuconymi na chwil kilka do wrzątku) ciasno je upychając. Powrzucać nadgniecione ząbki czosnku, pokrojoną papryczkę (albo całą ku oka uciesze) oraz pieprz. Ja oczywiście dodałem także cytryny, ale niewiele jest rzeczy, do których nie dodaję cytryny. Teraz nie przelewki - zalewamy zalewą, zakręcamy słoik jak słoik. Podziwiamy cośmy najlepszego zrobili i po kilku godzinach instalujemy w lodówce na minimum dwa tygodnie. Ja poczekam jeszcze tydzień.
Wegetarianie mogą użyć serdelków sojowych, zalać roztworem z bezkwasowego octu i cieszyć podniebienie popijając kieliszkiem bezalkoholowej, dobrze zmrożonej wódki.
W następnym odcinku dowiemy się jak zmartwić homara na śmierć.
Ten tego i owego - smacznego.

18 komentarzy:

  1. Wyglada nieco dziwacznie,ale smakuje nizle. Jadlem takie u Czechow.

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, analiza organleptyczna, to brzmi groźnie!
    i jeszcze kolejny tydzień będziesz trzymał zakładników w słoju, bez mięśnia sercowego jesteś, Grzegorzu.
    aaa ja kiedyś robiłam tak, że nacinałam serdele wzdłuż i w te nacięcia sypałam nieco pieprza, ha ; )
    a to ciekawa ciekawostka, że dodajesz do wielu rzeczy cytrynę : )
    fuj, wersja wegetariańska jest niehumanitarna... nie ma to jak dobrze zamarynowana kiełbaska.
    czekam na zarżniętego homara ! : )

    pe.es. co to za anatomiczne szczątki?

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej, nie zauważyłem.. jak robiłem topielców, to się musiał wisielec na nich uwiesić..
    chlorella!

    OdpowiedzUsuń
  4. No i tym sposobem od kilku godzin myślę o serdelowych...

    OdpowiedzUsuń
  5. dlaczemu miałby wściec się hę?;)

    OdpowiedzUsuń
  6. te niecne wisielce już wszędzie atakują.. u mnie w mieście jeden delikwent powiesił się na drzewku opodal krzaczka ; ) i nie było tam utopenców.

    hmm, bo chyba tylko świry topią serdele w zalewie octowej, dlatemu "się wściekłeś się", Grzegorzu : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam wątpliwą przyjemność kosztować.. Smakuje tak samo, jak wygląda. W skali koszmarów kulinarnych - tuż za pie de porc.

    OdpowiedzUsuń
  8. ooo komuś nie posmakowała specjalność Champagne-Ardennes. oryginalne pied de porc, które można zjeść jedynie w St-Menehould są wynikiem pomyłki, ha! gospodyni zajazdu "Soleil d'or" idąc spać zostawiła na ogniu garnek z nóżkami wieprzowymi, które gotowały się przez całą noc. ku jej zdumieniu nie tylko nie rozgotowały się, ale można je było zjeść z przyjemnością, nawet kości ; ) czas zalecany obecnie przez Confrerie Gastronomique des Compagnons du Pied d'Or wynosi około czterdzieści godzin. aby dopełnić tej wieprzowej przyjemności, są one przyrządzane panierowane, a następnie smażone w dużej ilości masła : ) i jak to można nazwać koszmarem? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. o żesz! nie spożywałem byłem..
    a wiecie jak niełatwo o móżdżek u stóp mauzoleum byłego prezydentego.. koszmar w świecie po prionach - próbowałem wydębić takowy we wtajemniczonym sklepu na Kościuszki, ale musi źle mi z ocząt patrzyło, bo subiekta prawdopodobnie biorąc mnie za tajniaka sanepidu (a działo się to podczas wzmożonych kontroli) stanowczo zaprzeczyła posiadaniu jakiegokolwiek móżdżku..
    pozostaje mi liczyć na zombie: brains, need some brains..

    OdpowiedzUsuń
  10. grzecha masz, bo wszystkiego trza spróbować ; )

    co Ty, Grzegorzu, chcesz się nawabić Creutzfeldta-Jakoba?
    haha padłam :D żeby człek nie mógł sobie zakupić dorodnego muszczku.. musisz zakładać soczewki kontaktowe : )
    a może takiego mięsego nie można dostać u stóp prezdenta, hmm..

    tak. tam gdzie zombie, tam i brainsy. powodzenia więc. nie poddaj się.

    OdpowiedzUsuń
  11. obaczymy.. ze trzy tygi nazad (jak to wozacy mawiają) była konina z oryginalnej (i jedynej już w miastu) końskiej jatki.. kapitalne chude mięsiwo wyborne we w smaku..
    niektórzy żachają się, że Karino, Rosynant i Łysek, ale jak mawiał Gandhi podszczypując w tyłek Matkę Terenię - oj tam, oj tam..

    gdyby bóg nie chciał byśmy jedli zwierzątka, to krówek i świnek nie zmajstrowałby z wołowiny i wieprzowiny.

    OdpowiedzUsuń
  12. jedna jedyna w całym Krakau?! świat schodzi na piesy..
    w Indiach koninę zwą "taboo-food" : )
    ano. a przecież koń ma skład chemiczny i obraz histologiczny prawie taki sam jak wołowinka.
    tylko smak, barwa i spoistośc jest inna. no i wygląd zwierzątka ; ))
    smak polskiej koniny jest wysoko ceniony przez największych jej konsumentów Europy - Włochów, ha!
    wiesz, w naszej kulturze chodzi tylko o barierę psychologiczną.. bo koń to przyjaciel, bo ułani itp. itp., ale mięso to mięso.
    a hipokryzja niektórych mnie prawie zabija..

    Gandhi to niezły wieprzek był.

    OdpowiedzUsuń
  13. i jak tam, wyciągnąłeś już swego serdela z zalewy? : ))

    OdpowiedzUsuń
  14. pikantne wyszły, jak diabli - zbyt dużo papryczek dodałem, ale mi akurat to nie wadzi..

    OdpowiedzUsuń
  15. no tak. piri-piri są dośc ostre, chociaż na mnie nie robią wrażenia, lubię jak porządnie pali w rurę : ) diabelskie serdele heh uroczo.

    OdpowiedzUsuń
  16. http://www.joemonster.org/filmy/15547/Najostrzejsza_papryczka_chilli_Naga_Jolokia

    lookaj, jak się twardziele wiją pod ostrością Nagiej Jol(o)kii ; ))

    OdpowiedzUsuń
  17. Te czeskie domowe i kupione w sklepie,nie smakowały mi.Brakowało mi przypraw i ogólnie były jakieś bezpłciowe.
    Zapakuję pyszne parówki sama,zakładam się,że będą o niebo lepsze :-)
    Wam też życzę smacznego.

    OdpowiedzUsuń