czwartek, 28 października 2010

wtorek, 26 października 2010

Essential killing







Rad jestem, że Jerzy Skolimowski odłożył farby i pędzle i wrócił do tworzenia obrazów na płótnie celuloidu. Po intymnych i wbrew pozorom czułych „Czterech nocach z Anną”, „Essential killing” przynosi sporą dawkę przemocy (wobec braku alternatywy dla anglojęzycznego tytułu dobrze, że dystrybutor nie pokusił się o spolszczenie). Film opowiada historię mudżahedina, który po ataku na amerykańskich żołnierzy zostaje pojmany, przesłuchiwany („waterboarding” na dobre już zajął miejsce niegdysiejszych stuwatowych żarówek i obcęgów do wyrywania paznokci) i wreszcie przewieziony do któregoś z tajnych amerykańskich więzień, w tym przypadku znajdującego się w Polsce. My to wiemy, rozumiemy bowiem mowę postaci pojawiających się w filmie, ale dla zagranicznego widza jest to po prostu – gdzieś, w innym kraju. Dlatego też irracjonalne zdają się zarzuty stawiane przez niektórych polityków, że Skolimowski identyfikuje nasz kraj jako miejsce przetrzymywania osób uznawanych przez Amerykanów za terrorystów. Pomijając „licentia poetica” reżysera, to nie jest film polityczny, to dramat obyczajowy. Bezimienny więzień korzystając z wypadku podczas transportu ucieka w zaśnieżony las. Po chwili zdaje sobie jednak sprawę z tego, że bosy, skuty kajdankami i odziany tylko w czerwony więzienny drelich nie ma najmniejszych szans w środku zimy. Postanawia więc wrócić i się poddać. Jednak okazja czyni złodzieja, a instynkt zabójcę i tak rozpoczyna się drugi etap ucieczki obcego w obcym kraju. Ucieczki, która nie prowadzi do celu, lecz jest celem samym w sobie. Ceną za wolność, za przeżycie jest jednak śmierć zadawana by móc brnąć dalej.

Głównym atutem „Essential killing” jest Vincent Gallo, którego mudżahedin zabłąkany pośród polskiej zimy jest do bólu minimalistyczny, wyobcowany i skondensowany do jednego celu. Do przeżycia. Skolimowski nie wartościuje, nie ocenia, nie waży dobra i zła. Reżyser pokazuje wycinek historii jednego więźnia, któremu los pokazał okno ucieczki a instynkt kazał rzucić się przez nie na łeb, na szyję. Ścigający go żołnierze nie są okrutnymi maszynami do zabijania, po prostu wykonują swoją robotę. To samo robi uciekinier – ucieka, starając się za wszelką cenę przeżyć. To prosta historia pięknie sfilmowana przez Adama Sikorę ze znakomitą muzyką Pawła Mykietyna. Dla niektórych nawet zbyt prosta, a jednocześnie trudna, bo nie dająca widzowi łatwych rozwiązań, odpowiedzi, nie sugerująca ocen. Ciekawym motywem było także obsadzenie przez reżysera w jednej z ról Emmanuelle Seigner, co mogłoby wydawać się dość karkołomnym pomysłem, jednak scenarzyści wybrnęli zeń znakomicie. „Essential killing” to poetycki thriller o uciekinierze, któremu bliżej jednak do „Uciekającego pociągu” Konczałowskiego niż do „Ściganego” i widz, który przymknie oko na bynajmniej nienachalną symbolikę „wolnościową” otrzyma pięknie sfilmowany, niejednoznaczny film drogi. Drogi przez zimowy las.

(p.s. nie wiem jak jest w przypadku innych kopii, ale ta, którą widziałem w kinie miała wklejoną, niemal podprogową klatkę z gołą babą, coś w stylu żartu Tyler’a Durden’a z „Fight Club” – wątpię jednak by był to zamysł montażysty)

czwartek, 21 października 2010

Get Shorty, przepraszam - Shorpy!



Dziecko typu chłopiec, bez chwili wahania wskazuje miejsce, w którym objawił mu się bóg oznajmiając, że nie istnieje.



Genialny wynalazca samouk z Utah prezentuje model urządzenia służącego do generowania monochromatycznej tęczy. Wynalazek cieszy się ogromnym powodzeniem wśród dotkniętych daltonizmem pejzażystów.



Na konferencji prasowej z okazji 145. rocznicy swojego zamordowania Abraham Lincoln stanowczo oświadczył, że nazwisko Longin Pastusiak absolutnie nic mu nie mówi.



Unia Europejska wprowadza nakaz montowania hałaśliwych silników spalinowych do aut elektrycznych. Wszystko w trosce o niewidomych, którzy mogliby masowo ginąć pod kołami bezszelestnych aut napędzanych prądem.



Pollena Suwałki wprowadza na rynek kolekcję wód zapachowych dla pływaków i nurków.


Już czas jakiś temu nazad natknąłem na stronę prezentującą ogromną kolekcję historycznych amerykańskich fotografii. Doprawdy nie wiem dlaczemu dotąd o tym nie napomknąłem. Zamieszczone zdjęcia zazwyczaj są znakomitej jakości i prezentują pełne spektrum historyczno - obyczajowe USA od osobistego stworzenia przez boga pierwszego Amerykanina i umieszczenia go w którymś z kwadratowych stanów, aż po pierwszy występ jego pra pra wnuka w kolorowej telewizji, w której mogli występować (zapewne jedynie ze względów technologicznych) wyłącznie biali ludzie.
W obszernym zestawie znajdziemy zarówno anonimowe fotografie z czasów tuż po stworzeniu świata, przedstawiające na przykład Ronald'a McDonald'a gdy sprzedaje swojego setnego dinoburgera jak i fotki pstryknięte u cioci na imieniach przez takich tuzów celuloidu i kolodium jak Russell Lee, Lewis Wickes Hine, Jack Delano, Arthur Fellig (znany bardziej jako Weegee) czy G.G. Baine.

www.shorpy.com - polecam!

poniedziałek, 18 października 2010

Golden age of bulb balooning



Złota epoka żarówkowego baloniarstwa, oj to yba dość dawno być musiało.. Podobno prekursorem tej dziedziny był Thomas Alva Montgolfier..

We wrześniu Unia Europejska zabroniła sprzedaży żarówek emitujących więcej niż 60W. Było to związane między innymi z względami ekologicznymi i energooszczędnymi.

Tymczasem, jak to zwykle bywa, pewien pomysłowy Niemiec znalazł sposób na obejście tego zakazu. Siegfried Rotthaeuser produkuje w Chinach obiekty wyglądające jak żarówki i zachowujące się jak żarówki, o mocy 75 oraz 100W. Twierdzi jednak, że kuliste obiekty emitujące światło żarówkami nie są - mamy oto do czynienia z mini-grzejnikiem. Regulacje UE nie obejmują zakazu sprzedaży takich urządzeń, więc żarówki mini-grzejniki dostępne są w cenie 1,69 euro.

Warto wspomnieć, że Niemiec nie jest pierwszą osobą, która wpadła na pomysł obejścia zakazu unijnego. Polacy także mogą pochwalić się inwencją twórczą - w sklepach znaleźć można żarówki 100W z napisem na pudełku "nie do użytku domowego".

Rotthaeuser, "wynalazca mini-grzejnika" obiecuje, że przeznaczy 30 eurocentów ze sprzedaży każdego urządzenia na ratowanie lasu deszczowego. W ten sposób, jak twierdzi, będzie miał swój udział w walce o ochronę środowiska.

za gazeta.pl/technologie

Hm, myślałem, że Paljaki wcześniej na to wpadną (aha - już po wprowadzeniu rzeczonego zakazu nie miałem problemu z nabyciem 60W w tesko a po przegrzebaniu żarówiskowego składu znalazłem i 100W)

niedziela, 17 października 2010

Czy siedemnastego 8smi będą pierwszymi?



Podarek wyłaniający się z we mgle.
Adekwatny dzisiejszą porą. A czemóż?
Kto wie, ten wie..

czwartek, 14 października 2010

Ain i Kabel na Festynie z Okazji



Lao Koń wraz z Gruppą za radą Adama poety wypłynął na suchego przestwór oceanu ku gawiedzi uciesze. A Ain i Kabel bawią w to co zwykle.

poniedziałek, 11 października 2010

Turgor wakuoli



turgor wakuoli

W malignie sporządzone - Alberto Moravia Skarżyńskiego, Kandelabr Dore'a i to co znane a nigdy nie wiadomo czyje, Flammarion'a, reszta z własnych zbiorów, koloryzacja i stylizacja takoż..

niedziela, 10 października 2010

O przetwarzaniu silumin



Rauleatem ostatniej utarczki wierszyfikacyjnej okazał się bohater pióra skrywający swe jestestwo pod godłem algo. Tytuł i trofeum w postaci uszytego przeze mnie obrazka (w miarę możności i umiejętności nawiązującego do) zdobył rzeczony algo utworem "o przetwarzaniu silumin".
Powyżej łobrazek, poniżej zwycięski poemat.

o przetwarzaniu silumin

śnisz o zbliżeniu między mną a tobą, naturalnym łączeniu
detali w jedną mieszaninę, amalgamat, w stop żeliwny;
po przebudzeniu powtarzasz prawdy o trwaniu i zmianie.

teraz rozumiem, subtelne różnice to nietrwałe odcienie:
mechanika stawów łokciowych i miąższ pulsujących serc.
zagłębienia tworzywa, fabrykaty; odnajduję drogę detalu,

drogę składnic. więc spójrz, mimo efektów prasy hydraulicznej,
naszych otwartych ramion, ust wymierzających sen zagładzie,
betonowe konstrukcje zbierają deszczówkę, a blacha rdzewieje.

uczysz mnie sprawowania opieki nad sobą, właściwego dawania
obrotu moim sprawom, więc walka o spoiwo siluminu nadal trwa.
o chłodny zwiastun wody tętniącej, wody żywej, nieśmiertelnik.


aha (zamiast p.s. ode mnie - silumin (inaczej alpaks) to popularny stop odlewniczy. stop.

sobota, 9 października 2010

Kotojeleń w Łodzi


tabloid donosi..



na konkurs profumo


Konkurs polega na przedstawieniu w jakiejkolwiek formie łódzkiego stwora
do wygrania pół litra.

środa, 6 października 2010

Dublety z/bez dubeltówki



biedman i drobin



eM&eM-sy



john donson & filip michał tomasz



rychu z wackiem na wierzchu

piątek, 1 października 2010

Sto bilionów dolarów



Wprawdzie laureaci nagrody Ig Nobel otrzymują banknot o nominale "tylko" 10 (słownie: dziesięciu) bilionów dolarów, ale za to w naszej rodzimej walucie est to równowartość 8 (słownie: ośmiu - czyż to nie słodkie, że właśnie ośmiu;) groszy.

aha (zamiast pe.es) jakby kto się czepiał, to anglosaski trylion to nasz swojski bilion est właśnie - więc pamiętajcie - nie dajcie się oszukać!