środa, 30 września 2009

Dzię Chopaka




Dziś dzię chopaka, więc fajny a ładny chopak dla dziewcynki, chopaka albo psiaka..
Nie spodziewałem, że Dejwid est aż takim miłośnikiem źwierząt.

wtorek, 29 września 2009

Za garść rebusów



1. Jaki to film?




2. Co to za książka, no ale film też był, tylko mało est znany.




3. Co to za film?




4. A to cóż za film?




5. Co to też za film? Zupełnie inien gatunek. (tam est napisane: DALLAS)




6. Co to za sztuka? Był też film.

Wszystkie tytuły w polskim tłumoczeniu - dla autorów poprawnych odpowiedzi przewidziano przyjazne, bynajmniej nie protekcjonalne poklepywanie po wirtualnym ramieniu i fanfary i dziecka z kwiatmi i szampan i te de..
[pokłosie niedzielnych zgadywanek]

środa, 16 września 2009

Absurdalnie niskie zużycie








Ha! reklama auta też potrafi być atrakcyjna, zaskakująca oraz pomysłowo interesująca, od dłuższego czasu celuje w tym volkswagen. Oto dwie reklamy zrealizowane przez niemiecką agencję DBB nie magrittenalnie nawiązujące do hasła "absurdly low consumption". Dali radę?

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 5,6




Święty Franek łagodny jak waranek.

niedziela, 13 września 2009

Ubaw po pachy..






[[ notatka w nie z mojej winy remoncie ]]

piątek, 11 września 2009

Inglorious Bestards





„Bękarty wojny” (choć tytuł zachowując „bład” oryginału winien brzmieć „Benkarty wojny”) to najbardziej parszywa ósemka od czasów „Parszywej dwunastki”. Jednak wbrew stanowczej opinii wypowiedzianej przez porucznika Aldo Raine (Brad Pitt ze swoim najgorszym akcentem od czasów „Kalifornii” i najbardziej kwadratową szczęką od gangsterów z „Dick’a Tracey”), nie jest to największe arcydzieło Quentina Tarantino. Wbrew zapowiedziom reżysera, „Bękarty wojny” nie są remake’m włoskiego filmu „Quel maledetto treno blindato” z 1978 r. noszącego dumnie angielski tytuł „Inglorious Bastards”. Z obrazu Enzo G. Castelliari Tarantino dzięki bogu (a niech to będzie Ares trzymający rękę pod spódniczką X muzy) zaczerpnął jedynie trzy elementy: tło II Wojny Światowej, oddział desperackich straceńców i „przekręcony” tytuł. Reszta to filmowe klisze podwędzone na wyprzedaży łotrzykowskiego kina wojennego od „Parszywej dwunastki”, czy „Złota dla zuchwałych” poprzez „Tylko dla orłów” aż po (zamierzoną) parodię „Wroga u bram”, jako filmu w filmie wyprodukowanego przez Goebbels’a ku chwale Tysiącletniej Rzeszy. Wszystko to umajone nie do końca czytelnymi dla przeciętnego przeżuwacza taśmy filmowej dywagacjami na temat wojennych „dokonań” wytwórni UFA (Fassbender w roli brytyjskiego krytyka filmowego posłanego na dywersyjną akcję w okupowanej Francji – David Niven kłania się w grobie), autocytatami (tym razem ukłony od Umy Thurman z „Kill Bill’a”, ze sceny negocjacji z zabójczynią, w momencie gdy dowiaduje się, że jest w ciąży) i nieodłącznymi nawiązaniami Tarantino do klasyki spaghetti westernu, cała opowieść wszak dzieje się...

...Dawno temu w okupowanej Francji, dokąd wysłany zostaje oddział amerykańskich żołnierzy(Eli Roth, Til Schweiger, Gedeon Burkhard, B. J. Novak, Omar Doom i pozostali) pod wodzą porucznika Raine (wzmiankowany kubistyczny Brad Pitt - jako że na ekrany trafiła wykastrowana o czterdzieści minut wersja, nie dowiemy się do rozszerzonej edycji na dvd skąd wzięła się jego blizna na szyi) z jednym zadaniem – zabijać okrutnie nazistów. Siać terror i śmierć. Budzić trwogę. Drugi wątek to historia cudem ocalonej przed złotoustym, teatralnie diabolicznym oficerem SS Hans’em „Łowcą Żydów” Land’em (oj, posypią się kontrakty dla słabo dotąd znanego austriackiego aktora Christoph’a Waltz’a) Shosanny Dreyfus (ktoś pomiędzy Sandrą Locke a Rosanną Arquette – Melanie Laurent), która korzystając z możliwości, jaką otwiera przed nią premiera nazistowskiego arcydzieła propagandy w posiadanym przez nią kinie, zamierza wywrzeć celuloidową zemstę na szaleńcach, którzy podpalili Europę.

Czy można spieprzyć film, w którym oddział starozakonnego pochodzenia bękartów morduje nazistów zdejmując im przy tym skalpy (no, kto pierwszy oddaje w filmie czuprynkę? – smaczek dla uważnych a dociekliwych), a Żydówka – kinomaniaczka pospołu z Murzynem planuje zamach na wierchuszkę NSDAP z wisienką Hitlera na torcie? Można. Ale Quentin’owi Tarantino się to nie udało. Udało mu się natomiast pchnąć Styks historii w nowe koryto i osobiście (z niewielką pomocą przyjaciół) wygrać przez nokaut i przed czasem II Wojnę Światową. Tuzin parszywych łajdaków z „Parszywej dwunastki” to w porównaniu z ósemką tarantinowskich „parchów” (czyż nie jest to kolejny klasyczny i łaskawy przymiotnik używany wobec naszych starszych w wierze braci?) zastęp dobrze wychowanych harcerzyków. Czuj duch! Bagnet na broń!

czwartek, 10 września 2009

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 5,5




Jezus i jego stare sztuczki- czego by się można było spodziewać po przepłacanym bohaterze literackim..

sobota, 5 września 2009

"eSeMeS"





siedział w fotelu
przeniósł spojrzenie
z franciszka
sinatry
za okno
padał deszcz
słychać było strzały
niedźwiedzie mokły
na ulicach
powstanie czy rewolucja
sen

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 5




Ecie pecie - czy przystoi zegarek ascecie?

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 4





"A działo się to w Asyżu, podówczas gdy Franciszek świętym jeszcze nie będąc z racji tego, że żywy był i jako go Pan Nasz Jedyny na niebiesiech stworzył biegał radośnie po łąkach i przyrodzeniem swym jako słup świętego Szymona radośnie na chwałę Pańską wzwiedzionym głosił Dobrą Nowinę większym i mniejszym napotkanym w okolicy bydlątkom. A gdy pastuszka, czy inną gęsiareczkę napotkał, również nie omieszkał chędogiemu pospólstwu swym drogowskazem ścieżki do raju oznaczyć. Gdy po dniu całym nawróceń, objawień i modlitw w ekstazach wznoszonych nawrócił nasz Franciszek swą doczesną powłokę do schronienia swego, by po krótkiej modlitwie do snu się ułożyć, ukazał się jego oczom widok następujący. Otóż pies jego Fafik, najukochańsza spośród żywych istot stąpająca po ziemskim padole radośnie merdając ogonkiem profanował figurkę świętej Fellatiny, co to ją Franciszek od znajomego Leonarda otrzymał. Niebo pociemniało rozprute piorunem, moc struchlała jak sczerstwiała strucla - nawet święty Franciszek by się wkurwił (jak to później mawiano). I zaprawdę powiadam się wkurwił. Jak wyrodnej sobace różańcem nie odwinął za szyję tajemnicą bolesną psa łapiąc, drugi koniec w sieni na gwoździku zaczepił. Zadyndało psisko, zaskiełczało i ducha wprost w piach wyzionęło. Z rozdartego niebiosa oko wielkie w trójkątnym monoklu wyjrzało i głos się rozległ tubalny a srogi - "A niech mnie wszyscy diabli! to było dobre synu! Zaprawdę głupie to było bydlę". Tak właśnie został świętym Franciszek."

Anna Pec "Hagiografie mniej znane" - wyd. Teodycea, Czelabińsk 1957

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 3




Franek est śnięty

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 2




..i dalej, ej

Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 1




komiks bez sensu - przypomnienie, bo nowy pojawił..