sobota, 13 listopada 2010

Jak złapać kapcia?



kompozycja komponentów




pytać w dobrych sklepach spożywczych




drążymy do wnętrza oberżyny bacząc by jej nie przerżnąć. wydrążoną możemy skropić cytryną, by nie ciemniała oraz ku kubków smakowych uciesze




poserzone kapcie czekają w napięciu na piec




kawa na ławę, a kapeć na talerz


Wszyscy wiemy, że "murzyński kapeć" to "bambosz", ale dziś zajmiemy się łapaniem innego kapciego.
"Ty bakłażanie" - przyjaźnie a zarazem dowcipnie zwrócił się Dennis Hopper do Christopher'a Walken'a grającego Sycylijczyka w "True Romance", nawiązując do historycznego faktu jasno stwierdzającego, że blondwłosa prapraprababka tego ostatniego w ciemnych pomrokach dziejów chędożyła się z czarnoskórym Maurem. To była jedna z ostatnich wypowiedzi Hopper'a w tym filmie, po niej Krzyś Walken postanowił nafaszerować go ołowiem (Dennis'a, nie filma).
My natomiast dla odmiany nafaszerujemy bakłażanego pysznościami. Do tej nietrudnej sztuki potrzebujemy:

- bakłażana o jasnowłosym włoskim wnętrzu, lecz czarnej, mauretańskiej skórze (ale może być taki z nadwiślańskiego warzywniaka)

farsz wedle uznania, ja akuratnie użyłem:
- cebuli nad którą Niemcy płakali, gdy ją rozbierali (ale może być biała),
- capsicum (ale zwykła papryka wystarczy),
- członka członka Red Hot Chilli Peppers (ale pikantna papryczka będzie jak znalazł),
- złote jabłka w konserwie czyli pommo d'ore (występujące w byle sklepu jako pomidory),
- przeciwwampiryczny artefakt (ale z powodu nadzwyczajnej estymy, jaką w tym kraju darzy się krzyż korzystam z czosnku - tańszy niż srebro),
- mielone mięso z jednorożca (ale w przypadku braków asortymentowych świetna okazuje się świnina bądź krowina pomielona starannie),
- kus kus tak sypki, że nie wystarcy jedno kus by go i w sto koni nie dogonić,
- niegrzyby pieczarki (są absolutnie niekonieczne, ale powszechnie wiadomo, że pieczarki to nie grzyby, podobnie jak śledzie to nie ryby),
- ingrediencje: sól ziemi czarnej, pieprz stamtąd, gdzie rośnie i co tam kto lubi.

Bakłażana myjemy, rozpoławiamy, wydrążamy (za wyjątkiem nasienników bogate wnętrze oberżyny (zwanej też psianką podłużną - fuj) przyda się do farszu, więc pochopnie nie ekspediujmy tejże części do koszar, przepraszam - do kosza). Resztę składników ze świata flory kroimy wedle upodobań i podsmażamy, po czym mięszając łączymy z pomidorami. Zmieloną faunę podsmażamy i dodajemy do pozostałych uczestników przygody. Powstały sos integrujemy z kuskusem i pakujemy do wydrążonych bakłażanich łódeczek. Posypywamy serem, któremu wcześniej utarliśmy nosa i rozłożone na platformie do pieczenia posyłamy niczym Anielkę na dwa do trzech pacierzy do rozgrzanego pieca. Wyjmujemy, sycimy oko pięknym kapciem, który następnie z apetytem pałaszujemy.
Smacznego i niech się Wam uszy zatrzęsą..

2 komentarze:

  1. czy mogę zamiast pomidorów zapodać mięso jednoroszca 2?

    OdpowiedzUsuń
  2. Że też nigdy nie wpadłam na wyłożenie blachy aluminium, tylko potem się moczy w zlewie sto lat!

    OdpowiedzUsuń