poniedziałek, 3 stycznia 2011

Dirty Harry Krishna



Clint w deszczu - rysunek: Walt Gunthardt


A działo się to jakiś już czas temu..
Szedłem sobie kiedyś w mieście na L. w państwie na I. do kina - na co nie pomnę. Przechodziłem przez most na rzece S. pogwizdując marsz z "Mostu na rzece Kwai" (niekoniecznie wcale tak było akurat, ale jak ładnie brzmi - reszta będzie się zgadzać), gdy na mojej drodze stanął młody człowiek niemal zupełnie pozbawiony owłosienia i przyobleczony w jasną powłóczystą szatę. - Nazi-krishna - pomyślałem i okazało się, że w drugim segmencie nie pomyliłem się ni w ząb. Młodzieniec grzecznie zapytał mnie czy może zająć mi chwilę, spojrzałem na zegarek i stwierdziwszy, że mam czasu za pasem zapas, przytaknąłem. Ogolony osobnik przedstawił się i orzekł, że jest z Litwy bądź Łotwy, nazywa się tak i tak i chce mi opowiedzieć coś ciekawego. Powiedziałem proszę bardzo i na jego pytanie odpowiedziałem mu skąd pochodzę, dokąd zmierzam (do kina) i coś tam jeszcze w granicach rozsądku.
Oczywiście wiedziałem co się święci, ale postanowiłem dać się wykazać akwizytorowi dobrej nowiny. Chwilę opowiadał mi o tym czym się zajmuje i jakie tajemnice zgłębia, po czym wypowiedział hasło, na które czekałem i na które byłem przygotowany: Hare Krishna. W tym momencie grzecznie przerwałem interlokutorowi, przypomniałem dokąd się wybieram i stwierdziłem, że "Wolę Dirty Harry niż Hare Krishna" (rozmawialiśmy po angielsku, więc zgrabniej formuła wybrzmiała). Młody adept hinduizmu przez chwilę zawahał się, po czym roześmiał, uniósł palec ku górze i powiedział, że to znakomita odpowiedź, po czym wymieniliśmy kurtuazyjne uprzejmości i poszedłem w swoją stronę. Gdy po dwu - trzech godzinach wracałem przez miasto, po drodze spotkałem kilku kolegów ogolonego Łotysza (czy tam Litwina) - musi historia naszej rozmowy rozeszła się dalej, bo niektórzy z nich pozdrawiali mnie radośnie machając kończynami i wołając "Dirty Harry". Jak to miło spotkać czasem ludzi, którzy z powodów religijnych nie są skłonni nikogo do niczego przybijać, a jeszcze mają poczucie humoru.

4 komentarze:

  1. 'Clint w deszczu' make my day.
    widocznie fanatyzm religijny dowcipnego pana na razie drzemie, może się jednak nie zbudzi.
    czyli jesteś nowym Brudnym Harry'm hmm..

    OdpowiedzUsuń
  2. mówi się: "niemyty harry"

    OdpowiedzUsuń
  3. ano. Harry, jak i jego sobowtór, może być nawet nie(u)myty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzenia pomogą Ci osiągnąć pełnię życia, bogactwo lub cokolwiek innego jeśli będą korzystne dla wszystkich żyjących więc dbaj o nie i o siebie byśmy spotkali się za tysiąc lat.

    OdpowiedzUsuń