czwartek, 12 sierpnia 2010

Grotołazi i grotołajzy


płycizna goes deeper


skrzyżowanie Carrie z Panną Młodą z "Kill Bill", a to przeca Sarah z "Descent 2"


straszny stwór - strasznie głupi (i tak dobrze, że nie lata, bo takie co latają pod ziemią -buha ha! zaserwowano w rówieśniku "Descent" - "Cave" z 2005r. żeby było śmieszniej były one zmutowanymi żołnierzami wermahtu z czasów II światowej)


Pierwsze „Zejście” zeszło z polskich ekranów w 2005 roku i pewnego rodzaju sukces tej opowieści o grupie dzielnych niedzielnych speleolożek stawiających odpór potworom z podziemnych jaskiń sprawił, że oczywistym było, że doczeka się powrotu do kinowych grot.
Powtórne wejście „Zejścia” zajęło producentom aż pięć lat, tymczasem „Zejście 2” (w reżyserii debiutującego Jon’a Harris’a) zaczyna się w dniu, w którym kończy część pierwsza.

Trwa właśnie ekspedycja ratunkowa w poszukiwaniu zaginionych kobiet, gdy jako jedyna ocalała z podziemnej jatki, pojawia się Sarah (Shauna Macdonald). Sarah cierpi na zanik pamięci i nie potrafi wytłumaczyć dlaczego tylko jej udało się powrócić, nie jest także w stanie stwierdzić dlaczego całe jej ubranie pokryte jest krwią, ona zaś ma tylko kilka powierzchownych zadrapań. Jako, że prócz szoku i amnezji nie wydaje się bardzo poturbowana, lokalny szeryf Vaines (Gavan O'Herlihy) postanawia zabrać ją wraz z ekipą ratunkową do szybu opuszczonej kopalni, by pospieszyć z pomocą kobietom oraz wyjaśnić tajemnicę ich zaginięcia. Przestraszona i otumaniona Sarah zjeżdża wraz z resztą drużyny pod ziemię, gdzie powoli zaczyna odzyskiwać pamięć. Zejście, oprócz „fizycznego przemieszczenia się niżej” oznacza także zgon. Jedyną więc zagadką, jaka jeszcze czeka na widzów w filmie jest kolejność „zejść” poszczególnych bohaterów.

Pierwsza część „Zejścia” była horrorową odmianą kinowego nurtu „girl power”. Drugą zaś określić można sloganem „grotołazi, grotołajzy i gargulce z groty”. Przy czym żeby było jasne, gargulce to w tym (i poprzednim) przypadku humanoidalne stwory żyjące w jaskiniach Appalachów całkowicie pozbawione wzroku. U większości wyżej rozwiniętych stworzeń brak jednego ze zmysłów prowadzi do wyostrzenia innych. Bestie z „Zejścia” najwyraźniej zeszły niżej z ewolucyjnej drabiny, bo nie dość, że nie widzą, to ledwo coś tam słyszą – wystarczy wstrzymać oddech, by przestać dla nich istnieć. Z węchu i mózgu nie korzystają. Aż dziw bierze, że są w stanie cokolwiek upolować. Miejmy nadzieję, że producenci nie każą im czekać kolejnych pięciu lat na następną dostawę człeczyny, bo gotowe z głodu wyzdychać, a tego by przecież ekologowie nie znieśli.

6 komentarzy:

  1. mi sie film podobal ale D part 1 bardziej

    OdpowiedzUsuń
  2. mozna nabyc ale drogo bo rekami moimi robione godzinami dlugimi. przez ebay mozna kupic ale jak co to indywidualnie sie kontaktowac..

    OdpowiedzUsuń
  3. heh szkoda, że przed oglądaniem takich szmir nikt nie ostrzega widza, aby sam wyłączył wszystkie swoje zmysły, a przede wszystkim -mózg : )
    dlaczemu nie produkują już horrorów, po których mam ochotę wskoczyc do szafy i założyc czapkę niewidkę? smutno mi.

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam "After - life". zapomniałem reżyserki (jakaś Polka), z Ch.Ricci i L.Neesson'em - może nie do końca horror, ale bardzo ładny, dobrze zagrany i ma specyficzny klimat..
    z wiekiem i doświadczeniem zmienia się odbiór - ja na przykład już nie emocjonuję filmami (no rzadko), nawet byle badziewie gdy oglądam, to nie nudzę rozkładając na czynniki - sęk w tym, że analityczne podejście nieco kradnie mi emocje..
    cytując adekwatną też do mnie opinię o Sick Boy'u (Trainspotting) - "to kawał skurwysyna", "tak, ale zna się na filmach o Bondzie"

    OdpowiedzUsuń
  5. o popatrz, nie widziałam after lajfa, rzucę okiem, skoro polecasz.. ta, Polka z członem jakimś dziwnym, chyba Vosloo.
    hmm, nie wyobrażam sobie nieemocjonowania w kinie. to trochę takie kalectwo : )
    heh kawał skurwysyna... "dziewczyny przecież kochają łajdaków. do jest, synku? zatkało cię?"

    OdpowiedzUsuń
  6. no, no intrygujący, trochę przygnębiający i klaustrofobiczny ten After-Life. obejrzałam sobie. nie żałuję, więc jest dobrze ; )
    skubana reżyserka bawi się z niewinnym widzem w kotka i myszkę, lubię : )
    muzyka trochę niedopieszczona była, jak na moje ucho, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń