sobota, 5 września 2009
Niesamowite przygody świętego Franciszka vol. 4
"A działo się to w Asyżu, podówczas gdy Franciszek świętym jeszcze nie będąc z racji tego, że żywy był i jako go Pan Nasz Jedyny na niebiesiech stworzył biegał radośnie po łąkach i przyrodzeniem swym jako słup świętego Szymona radośnie na chwałę Pańską wzwiedzionym głosił Dobrą Nowinę większym i mniejszym napotkanym w okolicy bydlątkom. A gdy pastuszka, czy inną gęsiareczkę napotkał, również nie omieszkał chędogiemu pospólstwu swym drogowskazem ścieżki do raju oznaczyć. Gdy po dniu całym nawróceń, objawień i modlitw w ekstazach wznoszonych nawrócił nasz Franciszek swą doczesną powłokę do schronienia swego, by po krótkiej modlitwie do snu się ułożyć, ukazał się jego oczom widok następujący. Otóż pies jego Fafik, najukochańsza spośród żywych istot stąpająca po ziemskim padole radośnie merdając ogonkiem profanował figurkę świętej Fellatiny, co to ją Franciszek od znajomego Leonarda otrzymał. Niebo pociemniało rozprute piorunem, moc struchlała jak sczerstwiała strucla - nawet święty Franciszek by się wkurwił (jak to później mawiano). I zaprawdę powiadam się wkurwił. Jak wyrodnej sobace różańcem nie odwinął za szyję tajemnicą bolesną psa łapiąc, drugi koniec w sieni na gwoździku zaczepił. Zadyndało psisko, zaskiełczało i ducha wprost w piach wyzionęło. Z rozdartego niebiosa oko wielkie w trójkątnym monoklu wyjrzało i głos się rozległ tubalny a srogi - "A niech mnie wszyscy diabli! to było dobre synu! Zaprawdę głupie to było bydlę". Tak właśnie został świętym Franciszek."
Anna Pec "Hagiografie mniej znane" - wyd. Teodycea, Czelabińsk 1957
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja wiedziałam, że to analizowanie greckiego języka prędzej, czy później tak się zakończy..
OdpowiedzUsuńmorał: należy kochać zwierzątka : ) ale z umiarem.
a wyrodny Fafik pewnie niechcący na Fellatinę się nadział haha nie mogę, zaraz chyba umrę ze śmiechu.
i jeszcze cios tajemnicą bolesną heh : ))
- kochanie, chodź się pieprzyć.
- mam okres, skarbie!
- no to dupa...