sobota, 11 lipca 2009
Opresja dygresji
Dzisiaj będzie o obłędzie. To tak odnośnie, bo błąd obłędu błąka się po okolicznych łąkach trudno mi właściwie powiedzieć dlaczemu. Cóż, czasem bywa i tak, choć przecież mogłoby być zupełnie inaczej, wszak obie strony ruch ten sam wykonując inne mandaty dostają, lub całkiem ich unikają. Na przykład weźmyż pierwszy lepszy piątek za przykład. A’ propos piątek – w tygodniu ubiegłym obłędnie pyszne jadłem lody w mieście, no ale przepraszam za rozrastającą się dygresję. Tu kilka słów wyjaśnienia, bo dygresja to także roślina jest przecież:
„Dygresja (łac. digresia diversia vulgaris ), mało rozpowszechniona domowa roślina doniczkowa z gatunku psychotropicznych pelargonii. Pelargonie psychotropiczne charakteryzują się rzadko występującą w naturze właściwością reagowania na schematy myślowe właściciela. Dygresja z ziarenka kształtem przypominającego rdzeń włoskiego orzecha wypuszcza małą bladozieloną (sic!) łodyżkę zakończoną empatoforem, czyli zespołem ściśle wyspecjalizowanych komórek odpowiedzialnych za odbieranie i przetwarzanie świadczących o aktywności umysłowej właściciela (lub dowolnej innej istoty znajdującej się w pobliżu) fal alfa. Jeśli amplituda fal alfa jest harmonijna i równomierna, dygresja rośnie pionowo do wysokości około 30-40 cm przybierając formę spirali, jeśli zaś psychiczna aktywność oddziaływującego na roślinę osobnika jest mniej uporządkowana, roślina wypuszcza pojedynczą, pionową łodygę, z której po wcześniejszym podziale wypuszcza kolejną odnogę zakończoną analogiczną wypustką. Rozrost następuje w postępie geometrycznym. Znane są przypadki, że dygresja będąca w posiadaniu osobnika o wyjątkowo skomplikowanej strukturze umysłowej intensyfikowała rozrost połączeń empatoforycznych do tego stopnia, że regularnie podlewana potrafiła osiągnąć świadomość. W tak zaawansowanym stadium dygresje nie są jednak zbyt długowieczne. Zazwyczaj po kilku zaledwie dniach, zorientowawszy się w sytuacji swojej i najbliższego otoczenia, dygresje zaprzestają fotosyntezy i eutanują w popłochu. Jedynym udokumentowanym przypadkiem dłuższej niż parodniowa egzystencji dygresji, która osiągnęła stadium świadomości, jest roślina należąca do pani Bernadetty J. fryzjerki – kosmetyczki z Turni Rudej koło Durnburga. Dygresja pani Bernadetty miała postać długiej cieniutkiej łodyżki kiwającej się w przód i tył, a zakończonej przypominającą klips lub kolczyk różową wypustką. Jeszcze przez kilkanaście lat po zgonie właścicielki dygresja cieszyła się zdrowiem i pogodnym usposobieniem godnie pełniąc przez dwie kadencje urząd burmistrza Turni Rudej. Zazdrośni bądź złośliwi twierdzili, że sławna fryzjerka – kosmetyczka głupia była, jak but, lecz powszechnie przecież wiadomo, że najbardziej nawet wypastowane na świecie obuwie nie osiągnęło nigdy stanu świadomości.
Dygresja została sprowadzona do Europy na początku XVII w. z gulabadzkich stepów przez słynnego podróżnika i eksperta w dziedzinie flory egzotycznej Entropa Firmina (wbrew nikczemnym pogłoskom, historykom nie udało się zweryfikować jego rzekomych florofilskich skłonności seksualnych, choć jak sam w swych memuarach wspomina: „dwie nie minęły niedziele odkądm obcokrajną roślinę ruraka, dzbanecznikiem zwaną sprowadził, a na eksperymentów z jej naturą dziwną skutek, potrzebę mniejszą jednako, jak i większą w siedzącym trybie niewieście przypisanym jął realizować, a i much przy tym i owada wszelkiego mniej jakby wokoło. Dziwnym jest także fakt, że prócz członka pomniejszego i grzesznej bardziej natury, palców dwu chwytnych u mańkuciej kończyny się obrachować nie mogę”. Tyle na ten temat rzekł badacz ówczesny. Zachowane sztychy wskazują, że dygresja Firmina kształt miała grubego sprężystego pręta zakończonego rubinową w kolorze empatoforową wypustką. Brak jakichkolwiek informacji na temat rozwoju świadomości u dygresji słynnego botanika pozwala przypuszczać, że do takowego nie doszło.(„Wielki Atlas Botaniki Wszelakiej”, t. IV, str 635-637)”
Zatem wracając do rzeczy- o czym to miałem? Ech, szlag by to trafił, przez te cholerne dygresje znów zapomniałem..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
obłędne stwarzasz historyjki podszyte refleksją myślową : )
OdpowiedzUsuń"bladozielony" z sicem! jest.. masz cholerną słabośc do tej barwy, co ; ))
obawiam się, że moja roślinka jest poskręcana, jak liana w lesie amazońskim. nie wróży to zbyt dobrze.
raczej chodziło o to, że można mieć (bądź nie mieć) zielonego ewentualnie bladego
OdpowiedzUsuńo czymś pojęcia..
aaaa.. pacz, jak ja sobie wszystko zawsze komplikuje : ) to już mam pewne zielone pojęcie..
OdpowiedzUsuń